Śladem Wierzb – Ściana Wschodnia – Dzień 4

Opis czwartego dnia wyprawy offroad poprzez Litwę, wzdłuż ściany wschodniej aż do Maramuresz w Rumunii. Tego dnia trasa prowadziła nas przez:

Biała Podlaska, Kuzawka, Kukuryki, Sławatycze, Włodawa, Sobibór, Uhursk, Dorohusk, Zosin, Hrubieszów, Kryłów, Dołhobyczów, Waręż, Lubycza Królewska

Odległość: 350,0 km
Czas trwania: 9 godz., 5 min i 7 s
Średnia prędkość: 38,5 km/h

Ściana WschodniaWstęp (co warto wiedzieć przed wyjazdem
Ściana WschodniaDzień 1
Ściana WschodniaDzień 2 – Trójstyk, Litwa, Sokółka
Ściana WschodniaDzień 3 – Sokółka, Kruszyniany, Puszcza Białowieska, Czeremcha, prom na Bugu, Biała Podlaska
Ściana WschodniaDzień 4 – Biała Podlaska, Kuzawka, Kukuryki, Sławatycze, Włodawa, Sobibór, Uhursk, Dorohusk, Zosin, Hrubieszów, Kryłów, Dołhobyczów, Waręż, Lubycza Królewska
Ściana WschodniaDzień 5 – Lubycza Królewska, Hrebenne, Budomierz, Wielkie Oczy, Korczowa, Medyka, Przemyśl, Kalwaria Pacławska, Jureczkowa, Ustrzyki Dolne
Ściana WschodniaDzień 6 – Słowacja, Węgry, Rumunia – winiety, trasa, dojazd do Maramureszu

 

Krótkie wideo z czwartego dnia:

Mapa:

Tego dnia było mało błota, a jak już się pojawiło, to prawie nas pokonało…

Dzień rozpoczęliśmy w Białej Podlaskiej, z której wróciliśmy do Sokołowa Podlaskiego zwiedzić stajnie i pooglądać konie. Na szczęście udało nam się uniknąć tłumów, ale samodzielne zwiedzanie stadniny pozostawiło pewien niedosyt.

 

Pierwszy postój zrobiliśmy przed Kukurykami, przy pomniku czołgu T-34. Co prawda brakuje informacji, dlaczego akurat tam stoi, ale z informacji znalezionych w sieci wiem, że jeszcze jakiś czas temu można było wejść do środka. Wieżyczka została zaspawana, bo ktoś z uporem maniaka ustawiał lufę na wschód. 100 metrów za czołgiem znajduje się granica z Białorusią i ładny widok na Bug.

 

 

Kolejny przystanek znów był militarny, zatrzymaliśmy się przy szczątkach umocnień w okolicy miejscowości Żuki. Tutaj znów brakowało informacji nt. zabytku, zgaduję, że są to konstrukcje należące do znajdującego się przy Terespolu fortu Lebiedziew-Połatycze. Po krótkim zwiedzaniu, wróciliśmy na asfalt i po 10 minutach byliśmy w Kostomłotach, w których znajduje się jedyna na świecie parafia neounicka (wikipedia)

 

Dalej na południe jechaliśmy głównie asfaltowymi drogami znajdującymi się jak najbliżej granicy. Minęliśmy Sobibór, którego nie chciałem zwiedzać z dziesięciolatką i po przejechaniu 50km zatrzymaliśmy się przy wieży widokowej tuż za Wolą Uhurską,

Na obiad, a raczej „obiad” w postaci zupek i kanapek zatrzymaliśmy się nad zalewem w Dubieńkach.

Na większe zwiedzanie zatrzymaliśmy się dopiero w Kryłowie, wcześniej do wychodzenia z samochodu zniechęcało nas zimno i padający cały dzień drobny deszcz, którego jednak było na tyle sporo, że na córkę przy skrętach w lewo lała się woda (taki urok defendera).

Sam zamek nie zrobił na nas większego wrażenia, byliśmy jedynymi zwiedzającymi, nie udało nam się znaleźć też szerszych informacji niż te umieszczone na tablicach.

 

Następny postój mieliśmy odrobinę przymusowy, chcieliśmy zatrzymać się w okolicy Uśmierza na biegnącej szlakiem torów kolejowych granicy z Ukrainą i popatrzeć na panoramę znajdującego się na Ukrainie Waręża. Na końcu prostej, nieuczęszczanej drogi znajdował się szlaban a przed nim zaparkowany samochód straży granicznej. Była to druga i ostatnia kontrola nas przez SG w trakcie tej wyprawy, przebiegła sprawnie i bezproblemowo, później jeszcze przez parę minut rozmawialiśmy nt. sytuacji na granicy.

Od punktu widokowego warto się rozglądać, w okolicy znajduje się sporo ładnych, drewnianych cerkwi, w tym znajdująca się w Mycowie cerkiew pod wezwaniem św. Mikołaja, za którą natrafiliśmy na jedną z najgorszych dróg na naszej wyprawie.

Przejazd pomiędzy Mycowem a Budyninem zajął nam kilkanaście minut, była to teoretycznie prosta, gładka droga, wśród pól po głębokiej orce, bez większych drzew, o które w razie wklejki moglibyśmy się zaczepić. Pomimo delikatnego podjazdu, teoretycznie ubitą polną drogą, ledwo udało nam się wtoczyć na górkę.

 

 

Było ślisko, jakby cały podjazd był wysmarowany lekka warstwą masła, def, nie dość, ze pomimo zapiętego reduktora nie chciał jechać do przodu, to jeszcze znosiło go w znajdujące się po bokach pola. (widać to tutaj na filmie, https://www.youtube.com/watch?time_continue=144, poniższe zdjęcia robiłem pod koniec trasy). Opony General Grabber AT2 ewidentnie nie nadają się na twarde podłoża z cienką warstwą gliny… Warto też dokładnie pilnować trasy, track na tym odcinku prowadzi czasem nawet 200m od granicy.

 

Zmęczeni i głodni, zupełnie przypadkowo zatrzymaliśmy się w fantastycznym miejscu na nocleg i kolację, znajdującej się w Lubyczy Królewskiej Kresówce (http://kresowka.com/) Pomimo wizyty po za sezonem, niemalże z zachodem słońca, zostaliśmy ugoszczeni i nakarmieni i szybko poszliśmy spać.

7 myśli na temat “Śladem Wierzb – Ściana Wschodnia – Dzień 4

Skomentuj Anonim Anuluj pisanie odpowiedzi